Czułam, że gdzieś na dnie mojego rozsądku, jest szczypta logicznego i realistycznego myślenia. Jak dotąd nigdy nie była mi ona potrzebna, ale teraz zaczynałam zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli przez cały czas będę tylko strachliwą panienką z domku przy jeziorze, to za parę dni nie będę w stanie nigdzie wyjść z domu bo moje przeraźliwe myśli zapanują nad resztą mojego ciała i nie poradzę sobie. Z samą sobą. Dlatego poczułam w duszy lekki bunt przeciwko samej sobie.Bo przecież co ja zrobię z samą sobą za te kilka dni? Nic. Co było do tej pory? Harry w moich oczach jest mordercą, przemytnikiem narkotyków, kimś kto nie waha się przed niczym. Nawet nie wiem czy on jest w pełni świadomy tego, co robi z sobą i swoim życiem.
A nawet gdyby wiedział, to ja nie mam prawa bać się jego zamiarów i tego kim jest. Sam wybrał taką drogę. A ja, jak do tej pory zachowywałam się najbardziej niepoprawnie jak tylko się da... nie wiem czemu na siłę robiłam z siebie bojaźliwą panienkę. Hm... może dlatego że nie mam dobrego doświadczenia w relacjach z chłopcami. Nie miałam z nimi nigdy głębszego doświadczenia. Może dlatego. Owszem, Harry mnie przeraża, bo... no cóż, dla niego jestem tylko słabą dziewczyną. Ale z drugiej strony nie powinnam bać się kogoś kto pisze do mnie w tak luzacki sposób... przecież nie grozi mi ani nic... więc chyba nie powinnam robić z siebie na siłę strachliwej dziewczynki. Nie mam 5-ciu lat.
-nad czym tak intensywnie myślisz? - Przerwała mi Victoria popijając herbatę.
-wiesz, mam wrażenie że zaczynam logicznie myśleć.
-ty i logiczne myślenie? Nie, wydaje ci się. - zaśmiała się
-uwierz mi, nie wydaje mi się.
-skoro tak, to pochwal mi się logicznymi przemyśleniami. - przewróciła żartobliwie oczami
-pomyśl, dlaczego my cały czas chcemy na siłę unikać ich kontaktów?
-bo są straszni? Ci kolesie mnie przerażają...
-to prawda, ale jak do tej pory nie przyszło nam chyba do głowy fakt, że oni nie mogą być dla nas zagrożeniem skoro piszą nam SMS-y w tak luzacki sposób. Zauważyłaś to? - zamyśliła się na chwilę wracając po kilku sekundach wzrokiem na mnie
-no... nie przyszło mi to do głowy - podrapała się w czubek głowy - no ale przecież dzisiaj zabili człowieka...
-ale czy ta zbrodnia w jakimkolwiek stopniu powiązana z nami? Przecież to nie przez nas on teraz nie żyje.
-ale mimo wszystko zabili go. I to mnie od nich odpycha.
-mnie też, ale jeśli będziemy się tak rozczulać nad każdą ich kolejną zbrodnią to dostaniemy szału!
-nad każdą kolejną zbrodnią? - Victorii rozszerzyły się oczy pod wpływem mojego ostatniego zdania
-no, tak? Powiedziałam coś nie tak?
-KAŻDĄ, KOLEJNĄ?
-no.
-będzie ich więcej?
-przecież Harry pisał że mam się przyzwyczaić bo to nie był pierwszy i ostatni trup jakiego widziałam...
Patrzyłyśmy na siebie nieco zdziwione tym, jak wysoki poziom inteligencji się u nas przejawia w momentach gdy trzeba logicznie pomyśleć. Ale nasze przemyślenia po sklejeniu w jedną całość składały się w niespójną całość. Brakowało nam sporo części układanki.
-Megan, nie dam rady, muszę jakoś odreagować... - powiedziała Vickie łapiąc się za głowę i opadając na poduszki.
-czy mała impreza poprawi ci humor? - zapytałam z lekkim uśmiechem starając się rozładować w niej stres
-wszystko mi jedno, bylebym nie musiał myśleć o tym wszystkim...
-no to zbieraj się, o 19.00 zaczyna się impreza w tym klubie gdzie byłyśmy ostatnio. Ponoć będzie pokaz striptizerów. Czujesz? Męskie dupy na rurze?
-w co ja się ubiorę... ? - zaśmiała Vickie ciągle leżąc na kanapie - muszę dobrze wyglądać....
* * *
Po dość długim dobieraniu ciuchów i myśleniu nad fryzurą uznałyśmy jednoznacznie iż obie nie spinamy włosów tylko idziemy w rozpuszczonych. Nie chciałyśmy ubierać sukienek, bo wiatr mógłby wiać po nogach i byłoby zimno. Dlatego Victoria wybrała sobie ten zestaw:
A ja uznałam, że podkreślę czernią moją ciemną karnację, i wybrałam ten zestaw:
Jestem wyższa od Victorii dlatego tak dobrałyśmy buty by zrównoważyć nasz wzrost.
* * *
Taksówkarz był na tyle szczodry iż podwiózł nas dokładnie pod sam klub. Ogółem spóźniłyśmy się godzinę, bo wiadomo, zanim dziewczyna się wyrobi to trochę mija. Było już nieco ciemno. Szarość wieczora ogarnęła świat. Połączone w zgięciu łokcia, z uśmiechem wkroczyłyśmy do klubu. Był już niemal zapełniony młodymi ludźmi którzy bawili się na parkiecie. Również miejsca siedzące były praktycznie wszędzie pozajmowane. Podeszłyśmy do blatu zamawiając dwa drinki.
Chwyciłam swoje szkło i zaczęłam wzrokiem szukać miejsca gdzie dało się usiąść i spokojnie popatrzeć na wirujący tłum. Znalazłam je już po chwili. Pociągnęłam Victorię i zajęłyśmy dwa miejsca. W głośnikach usłyszałam głos DJ-a, zapowiadającego to, co miało się za chwilę stać.
-Panie i Panowie!!! Dziewczyny i chłopaki!!!Gorące brawa! Przed wami, tak jak obiecaliśmy! Specjalnie dla was, zatańczy grupa najwspanialszych męskich striptizerów w mieście! A dla Panów, pokaz zaprezentują najznakomitsze tancerki w mieście, powitajcie ich!!!
Zaczęłam bić brawo, gwizdać w dwa palce. Zgasły światła a już po chwili tuż przed nami, przy dwóch rurach stało dwóch młodych mężczyzn w maskach. Którzy tańczyli niemal przed naszymi nosami. Zaczęłam sie im uważnie przyglądać. Ich ruchy były płynne. A ciało doskonale wyrzeźbione. Tors wspaniale odznaczał się na tle ich karnacji. Umięśnione ramiona, plecy, nogi, brzuch i ... kurde, włosy.
-Megan, widzisz jego włosy? - zapytała Victoria szturchając mnie
-którego?
-no, tych obu.
Dokładniej się przyjrzałam. Zaczynałam w tych dwóch mężczyznach widzieć pewne podobieństwo. Ich włosy, kolor sposób uczesania i układania się do znudzenia przypominał mi ... no, Justina z Harry'm. Zupełnie nie wiem dlaczego. Może to przez to że za dużo o nich dzisiaj myślałam.
* * *
-oni się zachowują jak męskie dziwki - zaśmiała się Victoria widząc jak ich ciała pokrywają się kroplami potu, i jak został zaprojektowany ich taniec. Ich niemal nagie ciała zakrywały jedynie czarne bokserki, a na ich szyjach była zapięta czarna opaska.
Po chwili światła zgasły, by móc zaświecić się ponownie widziałam dwóch doskonale umięśnionych mężczyzn stojących na małym podeście jakieś 8 metrów przed nami. Usłyszałam głos DJ-a.
-Gratulacje!!! Szanowni państwo, najlepsza ekipa w mieście!!! Dowiedzmy się kim są nasi dzisiejsi goście!
Wszyscy po kolei zaczęli zdejmować z twarzy maski. Z podziwem patrzyłam jak kolejne osoby odsłaniały swoje prawdziwe twarze. Fascynowało mnie to. W końcu mój wzrok zatrzymał się na dwóch striptizerach stojących przed nami. Zauważyłam w ich ruchach niepewność. Tak jakby czuli skrępowanie z ukazaniem światu tego kim są i jak wyglądają ich twarze.
W końcu ich dłonie powędrowały w stronę twarzy, powoli zdejmując z oczu maskę zakrywającą twarz. I wtedy do mnie dotarło na kogo patrzyłam przez ostatnie 15 minut...
Przede mną, jakieś 8 metrów, na podeście, widziałam dwa niemal nagie, rozpalone, spocone ciała NIE młodych mężczyzn, a dwóch chłopaków. Tymi dwoma wspaniałymi striptizerami których podziwiałam przez ostatni czas byli Harry i Justin...
-że kurwa, co.. ? - wymamrotała Victoria patrząc na mnie z niedowierzaniem w oczach
Patrzyłam na dwa męskie ciała, które tak wspaniale tańczyły na podeście, na rurze, miały tak niesamowicie płynne ruchy. Ale fakt, że ten taniec wykonywali ci dwaj... mnie sparaliżował. Patrzyłam na ich twarze. Mieli czerwone policzki pod oczami. Byłam zawiedziona i zarazem zdziwiona. W tedy, sama nie wiedział na kogo patrzyłam? Czy na wspaniale umięśnionych striptizerów, czy na groźnych przestępców? Wiedziałam jedynie tyle że nas zauważyli i chcieli uniknąć naszego spojrzenia. Więc teraz pytam : wiedzieli że tam przyjdziemy i specjalnie chcieli tańczyć, czy ich zaskoczyłyśmy?
Światło zgasło, a po chwili rozbłysnęło na nowo i usłyszałam nowe bity z głośników.
-wychodzę, miałam się odprężyć a nie dorabiać sobie myśli do analizowania! - krzyknęła oburzona Victoria zostawiając drinka na stole i ciągnąc mnie w stronę wyjścia.
* * *
Szłyśmy znowu na nogach. Ledwo co wyszłyśmy z klubu.
-zachowywał się jak męska dziwka! - powiedziała oburzona Victoria - Justin jest striptizerem, mordercą, narkomanem, czy kurwa kim?!
-Victoria, ciszej .-poskromiłam jej zapał do głośnej rozmowy - nie wiem. Nie spodziewałam się że go tutaj zobaczę. Bosz... mnie się w głowie nie mieści że widziałam jak Harry tańczy na rurze! W samych bokserkach!
Nie wiedziałam co o tym myśleć... On udaje kogoś kim nie jest, czy co on kurde z sobą robi?!
-ale... ciało miał fajne. - powiedziała cicho Victoria uśmiechając się kątem ust
* * *
Szłyśmy ciemną ulicą, kiedy niespodziewanie zza kamienic wysunęły się wie postacie. Które zaczęły wpierw zmierzać w naszą stronę. Nie zwracałam uwagi na to, kto to był dopóki z czystej ciekawości nie podniosłam wzroku.
-co tu robicie? - usłyszałam szorstki, oschły, zachrypnięty głos który byłam w stanie rozpoznać absolutnie wszędzie. To był Harry. W słabym świetle oddalonej lampy zobaczyłam rozczarowanie i rumieniec na jego twarzy.
-a co mamy robić? Wracamy do domu, to chyba oczywiste. - rzuciłam usiłując ich wyminąć, ale oni zaszli nam drogę.
-po co przyszłyście do klubu? - zapytał Justin zakładając ramiona na wysokości piersi
-to jakiś żart, ty chyba sobie ze mnie teraz żartujesz ? - odrzuciła Victoria
-czemu?
-mam ci zdawać raporty z tego gdzie idę i po co? Chyba śnisz.
-po co tam przyszłyście? - powtórzył mocniejszym tonem
-a po co ci to wiedzieć? Nie wystarcza ci fakt że śledzisz każdy mój ruch i nawet w domu nie mogę mieć swobody?
-nie wystarcza mi to.
-no to musisz zadowolić się tym że kręcisz dupą na pokaz. Bo z mojej strony nie licz na cokolwiek.
-nie przeginaj laleczko, nie wiesz czemu to robię.
-weź się koleś odwal, będę mówić co chcę a ty mi w tym nie przeszkodzisz!
Justin niespodziewanie oderwał Vickie ode mnie i przycisnął jej ciało za ramiona do ściany.
-Puść ją!!! - rzuciłam się na niego, jednak nic to nie dało. Harry swoim mocnym uściskiem odepchnął mnie od niego również dociskając do ściany. Czułam siarczysty ból na ramionach, Jego duże dłonie zacisnęły się wokół moich ramion. Jego ciało dociskało mnie do ściany. Czułam jak boleśnie wbija mi się nierówny kant ściany w plecy. Jego dłonie zaciskały się coraz mocniej gdy tylko próbowałam wyrwać się z jego uścisku. Ciągle dociskał mnie do ściany, co powodowały siarczysty ból w moim kręgosłupie, na skórze. Czułam bolesne otarcie. W moich ramionach zaczynała nie dochodzić krew. Harry cały czas mocno mnie dociskał do ściany. W końcu zniżył twarz do mojego ucha. Zaczynało brakować mi tchu.
-trzymaj języczek za zębami. Nie masz pojęcia kim jestem, co potrafię, dlaczego to robię i jaki mam cel. Ty jesteś tylko słabą częścią tego co muszę zrobić. Nie grasz tu ważnej roli, ale od paru dni stoisz mi ślicznotko na drodze. - docisnął mnie jeszcze mocniej do ściany
-Harry, boli! - lekko poluzował i znów się nachylił
- uważaj na to gdzie chodzisz i co mówisz, albo skończy się to dla ciebie źle. A uwierz mi, nie chcę bić kobiet.
Zacisnęłam zęby i mimo iż wiedziałam że może mi zrobić krzywdę wysyczałam mu prosto w twarz przez zęby:
-jesteś tylko słabym chłopakiem który ukrywa się pod kapturem i chce żeby wszyscy o nim myśleli że jest nie bezpieczny. Czemu grasz kogoś kim nie jesteś?
Spojrzał nam mnie spod tych jego wystających loków. Patrzył na mnie z niedowierzaniem a serce w mojej piersi zamarło. W końcu odwrócił twarz i gwałtownie mnie puścił. Moje kolana były tak miękkie że upadłam na zimną posadzkę. Patrzyłam jak chwyta Justina za ramię i odciąga od Victorii. Moja głowa, to było jedne wielkie pole bitwy...
-Megan, nic Ci nie jest?! - usłyszałam Vickie i poczułam jak mnie podnosi do góry.
-nie. Nic. - patrzyłam jak obaj odchodzą. Patrzyłam na nich i nie mogłam zrozumieć bardzo ważnej rzeczy. - Vickie?
-co?
-nie rozumiem... dlaczego oni udają kogoś kim tak na prawdę nie są.... ?
Haha Harry sie obrazil :) czekam na Next
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://harry-styles-fanfaction.blogspot.co.uk/?m=1
Boski <3 Czekam na nexta ;DDD
OdpowiedzUsuń